🦇 Jak Żyć Z Mężem Którego Nienawidzę
Ha. Bo ja lubię mieć czysto ale nienawidzę sprzątać! Obok wolnowaru, dzięki któremu gotuje się samo, uważam robota sprzątającego za absolutnie niezbędny sprzęt domowy. I już powiedziałam mężowi, że jako prezent na pierwsze lokum damy takiego naszym dzieciom. To jest tak wspaniałe ułatwienie sobie życia i taki komfort, jak
Mgr Ewelina Kazieczko Psycholog , Kraków. 66 poziom zaufania. Jeśli chce Pani uzyskać pomoc najlepszym wyjściem byłoby udanie się do najbliższego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Otrzyma tam Pani informację o tym, jakie formy pomocy są dostępne i jakie działania może Pani podjąć, by poradzić sobie z problemem. Pozdrawiam!
51,56 zł. Do koszyka. Byłem żałosnym dupkiem czyli jak żyć z sensem. Kim John. 29,99 zł. Do koszyka. Single On Purpose Sin pareja a proposito (Spanish edition): Redefinelo todo y conocete primero. Kim John. 90,90 zł.
Zły chłopiec, którego nienawidzę, kocha mnie Rozdział 45-46 24 sierpnia 2022 r. 26 października 2020 r. by Oficjalne konto MTL Czytaj Rozdział 45-46 powieści Zły chłopiec, którego nienawidzę, mnie kocha darmowe online.
Zły chłopiec, którego nienawidzę, kocha mnie Rozdział 21-22 24 sierpnia 2022 r. 26 października 2020 r. by Hamid Ali Czytaj Rozdział 21-22 powieści Zły chłopiec, którego nienawidzę, mnie kocha darmowe online.
No i nie rzuci na przysmaki! Robimy całkiem znajome danie, ale z niespodzianką w środku. Na przykład, można upiec ciasto i notatki do ukrycia go z oświadczeniem o jego uczuciach. Numer piec ciasta lub równa liczbie lat mieszkali razem. I w każdej z tych placków umieścić na zauważyć, że czytać, szczególnie godne uwagi dla danego
Jeśli czujesz się atrakcyjny i pożądany, łatwiej jest poczuć te emocje dla swojego partnera. daj sobie przestrzeń. kuszące jest spędzanie z partnerem jak najwięcej czasu., Jest to całkowicie naturalne, ale z czasem nadmierna ekspozycja na męża może przyczynić się do braku seksapilu do niego.
Nienawidzę cię! Nie odchodź! to pierwsza książka, dzięki której czytelnicy zapoznali się z zaburzeniem osobowości z pogranicza. Wszyscy jesteśmy ogromnie wdzięczni doktorowi Kreismanowi za jego pionierskie wysiłki na rzecz podniesienia świadomości na temat tego przysparzającego ogromnych cierpień zaburzenia psychicznego.
Po rozmowie z mężem (mąż powiedział mi że to moja decyzja i że jak trzeba będzie to mi pożyczy cęść pieniędzy) postanowiłam pożyczyć ojcu kwotę 10 tyś zł ale na umowę. To był mój warunek. Wiedziałam że mogę mieć problem z odzyskaniem tej kwoty tak jak poprzednich pożyczek których ojciec mi nigdy nie oddał.
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki: Teraz jest So gru 17, 2022 4:52: Strona główna forum » Człowiek w świecie wiary » Rodzina chrześcijańska. Strefa czasowa: UTC + 1
Agnieszka Chylińska to jedna z piosenkarek, których twórczość kształtowała i kształtuje pokolenia Polaków. W latach 1994-2003 Chylińska była wokalistką zespołu O.N.A., którego twórczość klasyfikowana jest jako pop-rock, hard rock i heavy metal.
Moje dziecko jest z miłości - nie z in vitro! Rozmowa z Sylwią Bentkowską, redaktor naczelną ser. Jadwiga Kłapa-Zarecka została zaatakowana przez pacjentkę. "Miałam poczucie, że ona zaraz wyciągnie nóż i się na mnie rzuci" Była w ciąży, kiedy do jej gabinetu wtargnęła agre
niCp. W dzisiejszym świecie każdy chce być szczęśliwy. Dookoła widzimy uśmiechnięte twarze. Na wszystkich portalach internetowych znajdujemy porady jak żyć, aby czuć się naprawdę świetnie. Jednak nie każdy jest do takiego życia stworzony. Nie każdy potrafi odnaleźć swoje szczęście w tak łatwy i przyjemny sposób. Niektórzy błądzą i szukają wsparcia, którego nie potrafią dać im bliscy. Co robić w takiej sytuacji? Nigdy nie zasługiwałam na takie szczęście Czuję, że to kolejny z tych dni, w którym tak strasznie nienawidzę samej siebie. Wróciłam właśnie z pracy. Przekręcam kluczyk i otwieram drzwi do naszego mieszkania. Wchodzę i czuję zapach mojego ulubionego spaghetti. Na podłodze w salonie bawi się mój syn. Mąż woła, że za chwilę będzie gotowy obiad. A mi do oczu napływają łzy… Próbuję się jakoś pozbierać. Nie chcę nikomu pokazywać, co tak naprawdę czuję. Synek podbiega i zaczyna tulić się do mojej nogi, a ja czuję tylko pustkę. Szybko się otrząsam i się do niego uśmiecham. Przyzwyczaiłam się już do tego, że muszę udawać uśmiech. Robię to zawsze w ten sam sposób. Witam się z mężem, a na mojej twarzy wciąż czuję ucisk uśmiechu, który nie jest tak naprawdę mój. Nienawidzę się za to. Nienawidzę tego, że odczuwam to wszystko w taki sposób. Nie potrafię jednak z tym nic zrobić. Nie potrafię już dłużej udawać, a jednocześnie nie potrafię przestać. Niby rozmawiamy i się śmiejemy. Opowiadam, jak było w pracy i jak minął mi kolejny dzień. Gdybyś mnie widziała, mogłabyś powiedzieć, że mam idealne życie. Mam wspaniałego męża, który potrafi gotować. Mam zdrowego synka, który rośnie tak szybko. Jednak mam też swój mroczny sekret, który odbiera mi całą radość z życia. Czy można to jakoś ze sobą pogodzić? Jemy wspólnie spaghetti. Dzień jest taki piękny i słoneczny, ale dla mnie nie ma to znaczenia. Mąż kolejny raz wrócił z pracy wcześniej, aby zrobić mi niespodziankę. Jednak w mojej głowie szaleje tylko jedna myśl. Jest to uporczywa myśl, która prześladuje mnie od dawna. Pielęgnowałam ją przez lata. Kiedyś miałam siłę, aby ją powstrzymać. Teraz zaczyna mi tej siły brakować i jej ulegam. Ogarnia mnie wtedy nieprzenikniona ciemność i rozpacz. To wszystko dzieje się w środku mnie. Nigdy nie pozwalam, aby te myśli wypłynęły na zewnątrz. Czuję, że to właśnie dlatego mnie one tak wyniszczają. Pokazują mi, że moje życie to fałsz i gra pozorów. Czuję się pusta w środku. Czy długo jeszcze to wytrzymam? „Nie zasługujesz na to wszystko. Nie zasługujesz na to wszystko i wkrótce się o tym przekonasz. Wszystko się spieprzy, a Ty jak zawsze zostaniesz sama. Jak zawsze będziesz cierpieć…”. To ciągła litania, którą mielę w swojej głowie. Kiedy wydaje mi się, że już ją pokonałam, wraca do mnie ze zdwojoną siłą. Czy naprawdę nie zasługuję na szczęście? Czy naprawdę boję się cieszyć własnym życiem, bo mi się wydaje, że kiedy zacznę, wszystko nagle runie? Czy strach przed samotnością i cierpieniem jest tak wielki, że wolę nigdy nie dawać sobie przyzwolenia na radość i pełne zaangażowanie? Nienawidzę się za to, że nie potrafię docenić tego co mam. Czy boisz się być szczęśliwa? Wszystko dobrze się układa, a jednak nie potrafisz się z tego cieszyć. Boisz się, że to co jest dobre i przyjemne, bardzo szybko przemija. Boisz się zaangażowania emocjonalnego, bo w przeszłości nie raz już w takiej sytuacji cierpiałaś. Obiecałaś sobie, że nie będziesz robiła sobie nadziei. Kiedy masz swoje gorsze dni, a Twój nastrój jest fatalny, zbierają się nad Twoją głową ciemne chmury. Wiele osób z Twojego otoczenia tego nie rozumie. Wielu z nich nawet tego nie zauważa. Z pozoru Twoje życie wygląda na wspaniałe i usłane różami. Jednak tylko Ty wiesz z czym się zmagasz. Próbowałaś sobie z tym poradzić sama. Jednak kiedy w życiu pojawiło się więcej stresów, musiałaś w końcu zwrócić się po pomoc. Byłaś u kilku specjalistów. W końcu trafiłaś na kogoś, kto Cię rozumiał. Przepłakałaś wiele sesji i starałaś się lepiej zrozumieć samą siebie. Próbowałaś nauczyć się z tym żyć. Nie potrafisz być szczęśliwa. Wewnętrznie wierzysz, że kiedy sobie na to pozwolisz, stracisz kontrolę nad swoim życiem i stanie się coś strasznego. Unikasz sytuacji, w których mogłabyś odczuwać prawdziwą radość. Starasz się po prostu płynąć przez życie bez większych emocji. Wiesz dobrze, że nie jest to rozwiązanie, jednak na ten moment nie wymyśliłaś nic lepszego. Problem w tym, że Twoi bliscy naprawdę chcą, abyś była szczęśliwa. Kiedy nie potrafisz docenić ich starań, zaczynasz nienawidzić samej siebie. Zawsze Ci się wydawało, że za szczęście trzeba płacić zbyt wysoką cenę. Ty nie jesteś na to gotowa. To wszystko jest w Twojej głowie Twoja głowa jest jak gąbka. W ciągu całego Twojego życia, wielokrotnie nasiąkałaś mądrościami innych osób, a teraz nie potrafisz się od nich uwolnić. Nawet kiedy starasz się wypłukać swoją gąbkę, ciągle zalega w niej brud. Kiedy tylko ją ściskasz, nadal wypływa z niej to, czego tak bardzo chciałaś się pozbyć. Twoi rodzice zadbali o to, abyś bała się świata. Karmili Cię strachem przed wszystkimi dookoła. Do tej pory walczysz ze swoim poczuciem niższości i brakiem pewności siebie. Do tej pory ciągną się za Tobą błędy wychowania, na które nie miałaś żadnego wpływu. Nie miałaś szczęścia w miłości. Mężczyźni wielokrotnie Ci udowadniali, że nie możesz im zaufać. Twój pierwszy chłopak zostawił Cię bardzo szybko. Dałaś mu to czego chciał, ale on tego nie docenił. On był dla Ciebie kimś wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju, Ty byłaś dla niego tylko jedną z wielu. Po kilku nie udanych związkach, trafiłaś w końcu na mężczyznę, któremu zaufałaś. Byłaś naprawdę szczęśliwa. Snułaś w myślach plany na przyszłość. On Cię jednak zawiódł. Zdradził Cię z Twoją najlepszą koleżanką, a Ty w końcu zrozumiałaś, że nikomu tak naprawdę nie możesz zaufać. Czułaś, że rodzice zawsze mieli rację. Nawet kiedy po latach spotkałaś swojego przyszłego męża, nie potrafiłaś mu się w pełni oddać. Życie Cię tego nauczyło, a Ty nie umiesz tego zwalczyć. Masz o to wielki żal do samej siebie. Czujesz, że powinnaś być w końcu szczęśliwa, ale nie potrafisz. W Twojej głowie jest tyle sprzecznych myśli i emocji. Czy uda Ci się kiedyś je uporządkować? Poszukaj wsparcia Kiedy wiesz, że nie jesteś w stanie poradzić sobie sama, powinnaś poszukać pomocy. Niestety nadal korzystanie z porad psychologa, czy terapeuty jest naznaczone piętnem społecznym. Jednak zaczyna się to zmieniać. Zaczynamy rozumieć, że w tak szybko zmieniającym się świecie, problemy psychiczne mogą dotknąć każdego z Nas. Profesjonalne wsparcie jest dostępne na wyciągnięcie ręki, jeżeli tylko dobrze poszukasz. Jeszcze kilka lat temu nie mieliśmy takich możliwości. Teraz możemy wybierać z szerokiej oferty dostępnej na rynku. To bardzo ważne, aby znaleźć własną drogę. Nie każdy rodzaj pomocy psychicznej, będzie dobry dla każdego. Nie da się tego sprawdzić w inny sposób niż w praktyce. Dla niektórych idealna będzie terapia grupowa, a inni będą potrafili rozwiązać swoje problemy tylko w trakcie indywidualnych sesji. Wszystko zależy od Twojej osobowości i trudności, którymi chcesz się zająć. Zachęcam Cię jednak do poszukiwań. Musisz wykazać się naprawdę dużą odwagą, aby przyznać się sama przed sobą, że nie potrafisz poradzić sobie na własną rękę. Jednak to może być najważniejsza decyzja Twojego życia. Może ona uchronić Cię przed konsekwencjami walki ze swoimi demonami w pojedynkę. Czasami po prostu może zabraknąć Ci sił. Daj sobie szansę na rozwój, szczęście i zmianę. Jeżeli czujesz, że potrzebujesz otworzyć się na nowe możliwości, nie zamykaj się w sobie. Poszukaj kogoś, kto będzie w stanie towarzyszyć Ci w Twojej drodze. Nie możesz tego wszystkiego zrzucać na barki swoich bliskich. Oni kochają Cię pomimo wszystko. Ty potrzebujesz kogoś, kto oceni Twoją sytuację na chłodno i pomoże Ci ją lepiej zrozumieć. Pozdrawiam, Patryk Wójcik – psycholog. Zapraszam Cię na mojego inspirującego Facebooka: Psychologia, związki i rozwój osobisty. Potrzebujesz wsparcia? Umów się na BEZPŁATNĄ KONSULTACJĘ
fot. Adobe Stock Dlaczego więc piszę? Bo muszę to z siebie wyrzucić. Cały ten śmietnik pytań, które nie dają mi żyć. Co masz takiego w sobie, czego ja nie mam? Bo coś musisz mieć, skoro mój mąż poleciał za tobą, a za innymi nie latał. Mniejsza zresztą o niego. To ciebie jestem ciekawa. Zastanawiam się, czy miałaś jakieś skrupuły, rozbijając nasze małżeństwo, i czy teraz kiedy już ze mną wygrałaś, dręczą cię czasem wyrzuty sumienia. Gdybym była pewna, że się przy tobie nie rozpłaczę albo w rozpaczy nie nazwę cię pięcioliterowym słowem na „k”, sama zadzwoniłabym do ciebie. Tysiąc razy trzymałam już w ręku słuchawkę i zawsze w ostatniej chwili tchórzyłam. Spójrz, co ze mną zrobiłaś... Zawsze myślałam, że jestem dobrym, wartościowym człowiekiem, tymczasem ty wyzwoliłaś we mnie uczucia, przez które muszę się wstydzić za samą siebie. Biblia mówi, kochajcie nieprzyjaciół waszych, a ja cię po prostu nienawidzę. I nienawidzę siebie za to, że cię nienawidzę. Sprawiłaś, że z kochanej i kochającej Ewy przeistoczyłam się w kogoś, kto nie zasługuje na miłość. Ani nawet na szacunek. Choćby tylko własny. Być może któregoś dnia będę w stanie porozmawiać o tym z tobą spokojnie, zachowując twarz i opanowanie. Być może nawet na zakończenie tej pogawędki uściśniemy sobie dłonie i wymienimy pocałunki, muskając wargami powietrze tuż obok naszych policzków. Być może zadzwonisz do mnie następnego dnia z pytaniem, co Ala lubi na kolację, a ja podam ci przepis na ośmiornice z parówek, za którymi przepada moja córka. Bo przecież ona z pewnością będzie u was bywać. Jej Paweł nie przestał kochać. Będziesz musiała się z tym pogodzić. Tak, ty też będziesz musiała pogodzić się z czymś, na co nie masz ochoty. Ta myśl jest dla mnie pokrzepiająca. Nie zorientowałam się, że mąż ma romans Kiedy to się zaczęło, ty wiesz lepiej ode mnie. Musiałam być ślepa przez dłuższy czas, bo mój świadomy udział w tym dramacie trwał tylko dwa miesiące. Żaden mężczyzna nie odszedłby do kochanki, którą zna tak krótko. A już na pewno nie Paweł – ceniący sobie spokój i stabilizację. Musiałaś długo pracować nad rozbiciem naszego małżeństwa. Długo i tak dyskretnie, że w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, iż coś nie gra. Paweł zachowywał się cały czas normalnie, to znaczy w sposób, do jakiego przyzwyczaił mnie przez 10 lat naszego małżeństwa. Czasem dzwonił z pracy, że coś mu wypadło i wróci później, czasem wpadał do domu w środku dnia, żeby się przebrać w czystą koszulę. W sypialni też wszystko było w porządku – bez wielkich wzlotów może, ale i bez rozczarowań. Wyznam ci, nie skrywając satysfakcji, że nigdy nie zawiódł mnie w łóżku. Czy wiedziałaś, że cały czas ze sobą sypialiśmy? Jedyna zmiana, jaką zauważyłam, dotyczyła jego garderoby, a ściślej mówiąc, bielizny. Od kiedy pamiętam, Paweł nosił zwykłe bawełniane slipy. Dwa lata temu przerzucił się na jedwabne bokserki. Zagadnięty o to, powiedział, że bokserki są mniej widoczne pod spodniami od garnituru. Przyznałam mu rację. Również jego nieoczekiwany zapał do ćwiczeń nie wzbudził moich podejrzeń – mając 38 lat, jest się jeszcze za młodym na piwny brzuszek. Pierwszy dzwonek alarmowy odezwał się w mojej głowie pewnej soboty, niecały rok temu. Stałam właśnie w kuchni, przygotowując kolację, kiedy Paweł zszedł na dół z neseserem w ręku i oznajmił, nie patrząc mi w oczy, że musi służbowo jechać do Szczecina. – Do Szczecina? – powtórzyłam osłupiała. – Na noc? – Mam w niedzielę rano spotkanie z jednym z naszych najważniejszych klientów – odparł, sięgając do szafy po lakierki, które miał na sobie tylko raz w życiu, podczas przyjęcia z okazji przejścia na emeryturę poprzedniego szefa. „Trudno, służba nie drużba. Nie masz się czym martwić” – odezwała się we mnie dobra żona. „Masz” – zaprzeczyła część mojej osobowości wyedukowana na brazylijskich telenowelach. Kiedy Paweł zniknął za drzwiami, porzuciłam krojenie pomidorów i udałam się do łazienki. Kosz na brudną bieliznę był jak zwykle pełen. Przejrzałam koszule męża z całego tygodnia, szukając na nich śladów szminki, zapachu perfum, długich blond włosów. Nie znalazłam. I, co dziwne, wcale mnie to nie uspokoiło. Jesteś lepsza niż ja... W niedzielę wieczorem Paweł zadzwonił, żeby mi powiedzieć, iż negocjacje się przedłużyły i wróci dopiero we wtorek. Wstydząc się sama przed sobą, starannie przeszukałam kieszenie wszystkich jego garniturów. Znalazłam urwany guzik od koszuli, rachunek z restauracji, kilka wizytówek, z których żadna nie wzbudziła moich podejrzeń. Nie wiedziałam, czego szukam, ale byłam pewna, że jeśli na to natrafię, nie będę miała już wątpliwości. I tak też się stało. Któregoś dnia, gdy Paweł był pod prysznicem („Mam kolację z naszym doradcą ubezpieczeniowym, kochanie”), znalazłam w jego portfelu numer telefonu – bez żadnej adnotacji. Mógł to oczywiście być nic nie znaczący świstek, ale intuicja podpowiedziała mi, że od czasu podpisania aktu małżeństwa nie trzymałam w dłoni ważniejszego dokumentu. Kiedy rzekoma kolacja przeciągnęła się do północy, zadzwoniłam pod zapamiętany numer. „Dzień dobry, tu Elżbieta. Zostaw wiadomość lub zadzwoń później” – nagrany na automatycznej sekretarce głos z nikim mi się nie kojarzył, ale imię tak. Poszukałam w pamięci. I wtedy przypomniałam sobie, co się zdarzyło trzy albo cztery miesiące wcześniej. Przyjechałam po Pawła do pracy, żeby zawieźć go do dentysty. Miał przed sobą ekstrakcję ósemki, którą trzeba było przeprowadzić w narkozie, nie mógłby więc potem prowadzić samochodu. Kiedy zjeżdżaliśmy windą, jakaś rudowłosa młoda kobieta uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko i poklepała Pawła po ramieniu, mówiąc: – Trzymaj się, stary. Spytałam w samochodzie, kim jest ta tycjanowska piękność, a Paweł odparł: – Nowy nabytek biura, Elżbieta D. Analizy finansowe. – Niezła babka – zauważyłam. – Może być – skinął głową mój mąż i z boleściwą miną chwycił się za szczękę. „Niezła babka” – teraz te słowa znaczą dla mnie zupełnie coś innego niż wtedy. Lepsza ode mnie. Młodsza. Ładniejsza. Jak zapewne wiesz, też nie jestem maszkarą, nie chodzę po mieszkaniu w szlafroku i papilotach i ciągle mieszczę się w te same dżinsy, które nosiłam przed ciążą. A jednak wydaję się sobie inna od czasu, kiedy zdałam sobie sprawę z twojego istnienia. Brzydsza. Mam zmarszczki pod oczami i rozstępy na brzuchu. Nie przeszkadzały mi dotąd (Pawłowi też nie), ale teraz zadręczam się nimi, bo wiem, że twój brzuch, nie znający jeszcze ciąży, jest twardy i gładki jak spód patelni. Nienawidzę swojego odbicia w lustrze. Dlaczego mi to zrobiłaś?! Kiedy Paweł wrócił z „kolacji”, jego włosy pachniały szamponem, którego w domu nie używamy. Znałam ten zapach, do kobiecych czasopism dołączają czasem różne próbki. Zdobyłam się na heroiczny wysiłek (to straszna rzecz, wyznać najbliższej osobie, że się jej nie ufa) i powiedziałam Pawłowi, że wiem o wszystkim. Był strasznie zaskoczony, nawet nie próbował kręcić. Po prostu rozpłakał się i przyrzekł, że to się nigdy nie powtórzy. We łzach wyznaliśmy sobie miłość, rozgrzeszając się nawzajem z rzeczywistych i wyimaginowanych win. Kochaliśmy się tej nocy aż do rana – było cudowniej niż kiedykolwiek. Powiedział, że nic dla niego nie znaczysz. Przebaczyłam i byłam gotowa zapomnieć. Czym go tak przywiązałaś do siebie, że jednak nie zerwał z tobą? Pomysłowością w kuchni? Wątpię, już raczej pomysłowością w łóżku, ty... Nie, wycofuję się. Przepraszam. Na pewno masz coś więcej do zaoferowania mężczyźnie niż cztery litery. Gdyby chodziło tylko o łóżko, Paweł nie straciłby głowy dla ciebie. Założę się, że – jak tysiące cudzołożnic przed tobą – wypowiedziałaś ten wyświechtany frazes: „Nie chcę rozbijać twojego małżeństwa”, na co Paweł odparł, że nasze małżeństwo już od lat tkwi w kryzysie i ty nie masz z tym nic wspólnego. Czyż nie tak było, Elżbieto? Mam tylko jedno marzenie Owszem, mieliśmy pewne problemy, ale które małżeństwo ich nie ma? Gdyby nie ty, jakoś byśmy sobie z nimi poradzili. Wiem, że nie ciągnęłaś go do siebie na siłę, nie zostawiłby mnie jednak, gdyby drzwi do twojej sypialni nie były tak szeroko otwarte. Tak czy inaczej, wygrałaś. Trzy tygodnie później Paweł spakował walizki i wyprowadził się, łaskawie zostawiając mnie i Ali naszą połówkę bliźniaka. – Zrozum, muszę to przeżyć – powiedział tylko na odchodne i obiecał, że w niedzielę zabierze Alę do zoo. Rozpłakałam się. Leżąc samotnie w nocy na pustym łóżku, gryzłam palce do krwi, wyobrażając sobie, co teraz robicie... Gdyby nie świadomość, że za ścianą śpi nieświadoma niczego Ala, pewnie bym się zabiła. Jeszcze długo miewałam takie myśli. Dopiero pomoc psychologa pozwoliła mi się z tego otrząsnąć. Teraz próbuję odbudować poczucie własnej wartości i przekonać samą siebie, że jedna porażka nie przesądza o mojej całkowitej klęsce – jako żony, jako kobiety, jako człowieka. Pewnie kiedyś znów uwierzę, że nie jestem gorsza od ciebie, ale teraz, wyznam ci szczerze, mam tylko jedno marzenie. Chciałabym, żebyś któregoś dnia, płacząc gorzkimi łzami, musiała napisać list do młodszej i piękniejszej kochanki twojego męża. Czytaj także:„Adoptowaliśmy chłopca. Po 7 latach postanowiłam, że oddamy go z powrotem do domu dziecka”„Nie mieszkam z mężem, bo ciągle się kłócimy. Spotykamy się 2 razy w tygodniu i w weekendy”„Mąż miał na moim punkcie obsesję. Nie chciał się mną z nikim dzielić. To doprowadziło do tragedii”
Niektórzy przed ślubem ślepo wierzą, że wchodząc w związek z partnerem, nie pobieramy się z jego rodzicami. Tym bardziej, że będziecie mieszkali osobno i przecież nie będziecie prosić ich o pomoc czy radę. Czy tak jest w rzeczywistości? Niekoniecznie. spis treści 1. Ingerencje teściów 2. „Mamo”, „tato”? 3. Jak nauczyć się żyć z teściami? 1. Ingerencje teściów Często po ślubie okazuje się, że rodzina jest dużo ważniejsza dla naszego partnera, niż to mogło się początkowo wydawać. Oczywiście, nie jest to nic złego, pod warunkiem, że bliscy nie ingerują w życie młodego małżeństwa, które zaczyna budować własny, wspólny świat. Problem narasta, gdy rodzice małżonka wtrącają się we wszystko, ty pokazujesz mu, że to ci nie odpowiada, ale mąż nie widzi problemu. Najgorzej, gdy teściowa traktuje cię jako tą złą, która zabrała jej ukochanego synka. Twoja niechęć do teściów narasta i może z czasem przekształcić się w nienawiść. Jak z tym żyć? Zobacz film: "Rozpoznaj stan zdrowia psychicznego on-line" 2. „Mamo”, „tato”? Musisz liczyć się z tym, że jeżeli twoja druga połówka ma rodziców, to opinia, że to nie z nimi się żenisz nie będzie aktualna. Jeżeli decydujesz się na związek z daną osobą, to licz się z tym, że jego rodzice będą obecni w waszym wspólnym życiu. Nikt nie powiedział, że musisz być z nimi w bliskich relacjach, traktować ich jak drugich rodziców i tak też się do nich zwracać. Jednak dla dobra twojego małżeństwa i szczęścia twojej drugiej połówki, powinnaś postarać się chociaż o poprawne relacje. Jeśli faktycznie kochasz swojego małżonka, to na pewno chcesz uniknąć sytuacji, w której będzie musiał wybierać między tobą a swoimi rodzicami. Postawienie go w takiej sytuacji będzie dziecinne i niesprawiedliwe. 3. Jak nauczyć się żyć z teściami? Spróbuj zacząć komunikować się ze swoimi teściami i powiedzieć im, co ci przeszkadza i nie odpowiada w ich zachowaniu. Wiem, że nie zawsze będzie to możliwe, ale spróbuj, a będziesz miała satysfakcję, że zrobiłaś wszystko, co możliwe, aby polepszyć waszą relację. Wiadomo, że nie poprawi się ona od razu, jednak zamiast stawiać przed sobą betonowy mur, zdecyduj się na pewien dystans. Jeśli denerwują cię częste spotkania, to zrezygnuj z niektórych. Przecież nie zawsze musisz towarzyszyć małżonkowi, gdy pojedzie do mamy. Twoja obecność będzie za to potrzebna z okazji świąt czy imprez rodzinnych. To, że nie będzie cię wtedy przy mężu może tylko pogorszyć relację z teściami. Każda decyzja, którą podejmiesz, powinna być skonsultowana z mężem – nie doprowadzaj do sytuacji, gdy postawisz go pod ścianą i na 5 minut przed wyjściem oświadczysz, że nigdzie się nie wybierasz. Pamiętaj też, aby w towarzystwie partnera nie mówić źle o jego rodzicach. Możesz przez to sprawić mu przykrość i wywołać kłótnię. Nie okłamuj męża, że ich uwielbiasz, a zamiast tego powiedz: „Nie lubię wychodzić do twojej rodziny, ale robię to dla ciebie, bo zależy mi na twoim szczęściu”. Pamiętaj, że twoi teściowie to od teraz także twoja rodzina. Wiadomo, że z rodziną nie zawsze można się dogadać, a różne charaktery jej członków mogą powodować tarcia i zgrzyty. Jednak rodzice twojego małżonka już na zawsze nimi pozostaną, dlatego ze względu na zdrowie psychiczne swojego partnera postaraj się żyć z nimi przynajmniej w poprawnych relacjach. Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
Proszę o radę mam męża starszego o 11 lat dwie za mąż bardzo młodo zaszłam w ciąże znaliśmy się niecały rok. Rok temu go go nie kochałam. Żyjemy zgodnie rzadko uprawiamy sex. Nie czuję do męża nic oprócz tego że jest moim się myślą że nigdy nie będę szczęśliwa nigdy nie przeżyłam z mężem takiej namiętności stanu nie czuję żadnej więzi z dobrym człowiekiem ale nie wiem czy mogę normalnie tak dalej żyć jestem w rozsypce. KOBIETA, 34 LAT ponad rok temu Jak radzić sobie z kryzysem? Zadręczanie się i bycie w rozsypce nie służy ani Pani, ani mężowi, ani córkom. Może byłaby Pani skłonna zaprosić męża na terapię małżeńską? Mogliby Państwo szczerze porozmawiać o swoich uczuciach i potrzebach, i wspólnie - albo osobno - podjąć decyzję, czy Państwa relacja może być jeszcze satysfakcjonująca, czy raczej będą Państwo woleli ją zakończyć, minimalizując "straty". Jeżeli mąż nie da się namówić na wspólną terapię, Pani sama mogłaby skorzystać z kontaktu z psychologiem. Obiektywna i życzliwa osoba pomoże Pani poukładać sobie myśli, uczucia, plany. 0 Witam, proszę rozważyć udanie się z mężem na terapię dla par. Będą tam Państwo mieli okazję zastanowić się nad przyszłością związku. To takiej formy psychoterapii konieczna jest jednak motywacja obojga z Państwa. Jeżeli maż nie chciałby brać w niej udziału może Pani podjąć psychoterapię indywidualną, gdzie również otrzyma Pani wsparcie oraz będzie miała okazję przyjrzeć się bliżej swoim uczuciom. Pozdrawiam 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Nie kocham już męża - co mam robić? – odpowiada Magdalena Pikulska Rozstanie z mężem i ciąża – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Jak skutecznie odciąć się od byłego, który mnie zostawił i przezwyciężyć lęk, że będę sama do końca życia? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Jak przekonać męża do terapii małżeńskiej? – odpowiada Mgr Kamila Drozd Problemy z alkoholem po stracie męża – odpowiada Mgr Zuzanna Starczewska Jak poprawić relacje w małżeństwie? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Separacja z mężem – odpowiada Mgr Maciej Rutkowski Brak porozumienia z mężem – odpowiada Maria Fraszewska Brak ochoty na seks z żoną od 4 lat po 6 latach małżeństwa – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Jak rozmawiać z mężem, który nie wykazuje zainteresowania? – odpowiada Mgr Agnieszka Jagielak artykuły
1 2014-03-20 16:11:04 Katarzyna-benedykczak@wp Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-20 Posty: 1 Temat: Życie z moim mężem jest nie do zniesienia! Nie potrafię i nie mam ...Juz siły żyć. Tak naprawdę to nawet nie mam ochoty walczyć o swoje szczęście i życie........Mam 32 lata i to jest moje drugie małżeństwo .Z pierwszym mężem rozstałam sie ponieważ mnie bił to był 7 letni związek. Tak właśnie tyle lat to ukrywałam i w końcu powiedziałam STOP......Radka poznałam niedługo potem, myślałam ze w końcu coś mnie w życiu dobrego 2 latach maz wyjechał do Niemiec zostawiając mnie bez pieniędzy i żadnych możliwości sama . Jakos dałam sobie radę znalazłam prace szkole zajmowałam sie moja córka iiiiiii w końcu zdecydowaliśmy żebym przeprowadziła sie do Niemiec.......i od tego zaczęła sie moja mnie tam sama tyle ze na jedzenie dostawalam. Wyjechał dalej do pracy. Przez rok wpadłam w depresje i zaczęłam popijać alkohol tak mocno mnie to wszystko bolało .Zrezygnowalam ze wszystkiego żeby stworzyć rodzine..........Probowalam z nim rozmawiać ale to ja jestem ta zła . Sprowadził sobie jeszcze swoją rodzinkę ,która mnie bardzo zle traktuje wyzywa ,poniża itd. Robi ze mnie. W ich oczach najgorsza a sam za przeproszeniem wchodzi im w dupę i pózniej udaje ofiarę .A jeszcze dodam ze przez ten okres rozkręcił firmę i wszyscy z jego rodziny tam pracują .juz nie mam siły nie rozumiem dlaczego nie moge od niego odejść po prostu nie potrafię tak jakby życie bez niego nie miało żadnego sensu chodzisz tak bardzo cierpię i jestem skrajnie nieszczęśliwa. 2 Odpowiedź przez Tendre77 2014-03-21 08:13:58 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Życie z moim mężem jest nie do zniesienia! Nie potrafię i nie mam ... Przede wszystkim szacunek do siebie. Dlaczego pozwalasz na takie zachowanie, czy uważasz, że na to zasłużyłaś? To juz jest dla mnie wystarczający powód by związek kwestia, każdy powinien /nie licząc choroby i okresy macierzyńskiego/ mocno stać na WŁASNYCH nogach, być niezależnym i odpowiedzialnym za siebie, by właśnie tak jak Ty nie pokładać wszystkich nadzieii, oczekiwań w drugiej na swoim facecie, oczekujesz, że się Tobą zajmie, a ten człowiek widzocznie tego nie chce, nie tego oczekiwał i dlatego ta czego zrezygnowałaś, żeby stworzyć rodzinę? Czy to jest wasze wspólne dziecko czy z pierwszego związku? Czy on oczekiwał, że z czegoś zrezygnujesz?Związek w którym jedna ze stron mówi, że z czegoś zrezygnowała, coś poświęciła itp... ma słabe racje bytu, nikt ani Ty ani twój facet nie jest w stanie tego wytrzymać. Ty bo uzależniasz swoje szczęście i byt od niego. On bo czuje się przytłoczony twoimi oczekiwaniami i presją. 3 Odpowiedź przez czasymira 2014-03-21 12:07:54 czasymira Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-24 Posty: 750 Wiek: 34 Odp: Życie z moim mężem jest nie do zniesienia! Nie potrafię i nie mam ... W sumie za granicą jest trudniej, raz bariera językowa, dwa inne środowisko, nie wiadomo jak cię przyjmie itd. Współczuje Ci, jesteś sama na obczyźnie. Nie wiem jak Ci pomóc. Nie wegetujmy - żyjmy !
jak żyć z mężem którego nienawidzę